Powoli zbliżamy się do 50, „jubileuszowego” numeru wydawnictwa First to Fight. Jeszcze dwa lata temu, większość klientów, ciesząc się oczywiście z nowych modeli, zastanawiała się, jak długo firma pociągnie i czy brak zapowiedzi konkretnych modeli wydawanych w najbliższej przyszłości, nie jest oznaką rychłego upadku wydawnictwa. Na szczęście okres ten mamy za sobą, a oferta firmy zdaje się wchodzić w kolejną fazę. Firma ze swej strony jakoś próbuje nadrabiać braki w komunikacji z klientami. Nnie jest ona może idealna, ale nie oszukujmy się – to nie korporacja z rozbudwanym działem PR. Facebulowe zapowiedzi pojawiają się jednak odpowiednio wcześnie, są też „konktrolowane” przecieki z różnych imprez z informacjami i zdjęciami modeli do wydania w najbliższej przyszłości. Obecnie wydawane są modele prezentowane w na warszawskim konwencie Grenadier.
W wrześniu doczekaliśmy się więc numeru poświęconego kolejnemu lekkiemu samochodowi pancernemu – tym razem Sd. Kfz. 221, tak charakterystycznemu dla kampanii 1939.
Gazetka
W dalszym ciągu czytamy o zmaganiach wielkopolskiej Brygady Kawalerii. Szósta część artykułu, podobnie jak wszystkie poprzednie, opiera się na doskonale napisanych wspomnieniach dowódcy brygady, gen. Romana Abrahama. Dalej twierdzę, że wspomnienia te są obowiązkową lekturą każdego zainteresowanego „wrześniowym” bitewniakiem, ponieważ stanowią istną kopalnię prawdziwych lub o partych na faktach scenariuszy bitewnych. Nie jest moim zarzutem wobec autora obszerne cytowanie wspomnień. Prosiłem i nadal proszę tylko Roberta Rychalskiego, aby więcej cytował wspomnień Niemców, bo są one mniej znane i trudnej dostępne.
Rozkładówka zawiera – jak zwykle – opis malowania modelu, podstawowe dane techniczne oraz potrzebne do tego farby. Także i w tym modelu, na kogoś, kto jeszcze nie zajrzał do pudełka, czeka niespodzianka – figurka niemieckiego pancerniaka.
Kolejny artykuł przedstawia krótką historię samego samochodu pancernego - jego opracowania i opis konstrukcji. Dostajemy także dane dotyczące produkcji pojazdu w rozbiciu na lata. Ciekawą informacją jest użytkowanie tych pojazdów w dalekich Chinach. Brakuje mi jednak informacji o walkach tych pojazdów w Polsce, o stratach jakie doznały pododdziały rozpoznawcze wielkich jednostek niemieckich, czy choćby ciekawych zdjęć pojazdów rozbitych, takich jak prezentowane na facebuku FtF.
Ostatnią informacją jest OdB plutonu lekkich samochodów pancernych oraz kompanii samochodów pancernych w dywizji piechoty zmotoryzowanej. Nie zmieniono dość mglistego zapisu, który pozostał z poprzedniego numeru. Struktura niemieckich oddziałów rozpoznawczych jest dość skomplikowana, a sposób jej przedstawienia niestety nie najlepszy. Zamiast napisać, że w kompanii były dwie sekcje po 3 wozy Sd. Kfz. 231 i tworzyły one ciężki pluton samochodów pancernych, dwukrotnie powtórzono po prostu „3 samochody pancerne Sd. Kfz. 231”, co równie dobrze można przyjąć jako zbędne powtórzenie.
Model
Po otwarciu pudełka zwraca uwagę figurka niemieckiego pancerniaka. Przedstawia siedzącego żołnierza. Wykonana jest z tego samego twardego plastiku co model. Tak jak i poprzednia, ma niewielkie nadlewki, ale ten rodzaj tworzywa da się szlifować i usunąć je będzie dużo prościej niż z dotychczas wydanych figurek. Żołnierz posadowiony jest na kawałku ramki, co oznacza, że odlano także i inne figurki, które dostaniemy z innymi zestawami. Firma opanowała więc odlewanie figurek w twardym tworzywie, co cieszy i jest być może zapowiedzią głębszych zmian w tym temacie. Figurkę łatwo daje się umieścić w pojeździe, zarówno w obecnym jak i poprzednim samochodzie pancernym.
Również i w tym przypadku zwraca uwagę zrobione wnętrze modelu. Przy złożonej siatce będzie pewnie niewidoczne, ale jest to ukłon w stronę modelarzy, którzy będą chcieli wykonać także i środek pojazdu. Na ścianach widoczne są granaty, pm, magazynki i inne elementy wyposażenia. Rzecz nie spotykana w innych modelach fast assembly.
Model, podobie jak poprzedni samochód, skleja się bardzo przyjemnie. Ma niewiele części (to chyba specjalnie dla mnie tak zrobiono), ale są one bardzo szczegółowe. Nie widziałem do tej pory tak odlanego podwozia pojazdu w jednym kawałku. Cieszą także kalki dedykowane dla tego modelu.
Cały czas można przyczepić się do szczętkowych instrukcji, które niewiele pokazują. Generalnie modele FtF skleja się dobrze i niewielu rzeczy trzeba się domyślać. Ale jak gdzieś można popełnić błąd, instrukcja nie pomoże nam go uniknąć. Tym razem na przykład doszedłem w jaki sposób można zrobić obracaną wieżę. W pierwszym modelu, nie zwróciłem na to uwagi, a szkoda, i przykleiłem wieżę na stałe. Ogólnie model zasługuje na na wysoką ocenę i będzie ozdobą niejednego pola bitwy.
Ten wpis podsunął mi pewien pomysł...
OdpowiedzUsuńNie udało mi się wysłać maila za pomocą przycisków na blogu, więc mam taką prośbę - jeśli jesteś związany z wydawaniem gazety "Wrzesień 1939" to proszę, daj jakiś namiar na siebie, np maila.
OdpowiedzUsuńNie jestem, pozostaję tylko sympatykiem procesu i pisywałem i pisuję recenzyjki modeli. Ale pisz: sowawaw@op.pl
Usuń