sobota, 29 listopada 2014

Rzeka - A folyó (1)

 
Jest to zdecydowanie najdłużej robiony przeze mnie element terenu. Kształtki z płyty HDF wyciął mi w 2005 roku znajomy stolarz - p. Mirek Strzała (pozdrawiam). Dopiero niedawno uzyskały ostateczne malowanie, lakierowanie i posypki. Brzegi zrobiłem z gruboziarnistej pasty z dodatkiem wikolu z piaskiem. Zauważyłem ponadto, że tego tepu płyty samoistnie się wyginają w jedną stronę. Należy więc malować stronę wypukłą, wówczas nawet jeżeli niewielka ilość wikolu wygnie element, to w "dobrą" stronę. Rzeka, jeżeli można to tak ująć, przeszła chrzest bojowy podczas ostatniej bitwy w systemie MiT. Jest szersza (u ujścia ma ok. 20 cm) niż standartowa rzeka do Ogniem i Mieczem, ale w czasie kiedy była wycinania, OiM nie było jeszcze na świecie. Jani zaczął malować kolejne elementy, więc może do końca roku jeszcze coś pokażę. Szegyelem megírni, de a folyót még 2005 kezdtem meg. Akkor egy ismerős asztalos vágta ki a HDF lemezből. A széléket durva szemcséspasztából, homokból és fehér ragasztóból csináltam meg. A folyó sokkal szélesebb mint kellene a T-V-hoz, de akkor mikor vágattam ki, a játék még nem létezet. Már használtuk is az utolsó csatában. Jani már kezdte festeni további elemeket. Egy 28-mm figurát összehosonlítási céljából raktam oda.
 





poniedziałek, 24 listopada 2014

Nowi francuscy oficerowie - Az új francia tisztek

Obie figurki pochodzą z zestawu firmy Redoubt Enterprises. Przeszli już chrzest bojowy – prawie wygrali ostatnią bitwę przeciwko Yoriemu i Noskowi. Ten z mapą, dowodził marines, drugi wiódł do ataku regularną piechotę. Mind két figura Redoubt Enterprises gyártmánya. Már játszottam is velők, majdnem megnyertek az utolsó csatát, amelyet Yori és Nosek ellen játszottuk. Térképes a marines-t vezette, fehér – a reguláris csapotat.  

Mais, mon cher collègue, les Anglais sont là ...


ou il ...

et il peut.

niedziela, 9 listopada 2014

Atak na Fort Ligonier - Ligonier Fort támadása


Po kilku miesiącach letniej przerwy powróciliśmy do walk z okresu Ostatnego Mohikanina. Tym razem Kadzik, nasz nieoceniony mistrz gry, wymyślił scenariusz bazujący na rajdzie francuskiego kapitana Aubry na brytyjski fort Ligonier. Rajd został przeprowadzony siłami 450 Kanadyjczków oraz 150 Indian. Fort, będący w przebudowie, okalały miasteczka z namiotów, zagrody dla zwierząt i składy zaopatrzenia. Atak z zaskoczenia spowodował znaczące straty – zginęło ok. 300 Brytyjczyków, przy minimalnych stratach francuskich. Napastnicy obłowili się – zabrano ok. 200 sztuk koni i bydła.
Nasza bitwa była największą z dotychczasowych. Tylko po francuskiej stronie mieliśmy 119 figurek, przeciwnicy pewnie ok. 100, ale dokładnych danych nie pamiętam. Graliśmy na dwóch matach GW i pole bitwy miało wymiar 180x240 cm. Największą i najbardziej okazałą budowlą, był fort. Wykonany przez Mariusza „Niepokalanego” był ozdobą pola bitwy. Był celem odwrotu wojsk brytyjskich i ich kolonistów i de facto nie brał udziału w bitwie. Wewnątrz zmieścił się podziemny magazyn i koszary wykonane przez Kadzika. Trochę brakło nam pomalowanych namiotów i musieliśmy się posiłkować namiotami Wargamera typu wschodniego, co nie bardzo pasuje do okresu. Namioty typu zachodniego są jadnakże jak najbardziej przydatne. Te obecne na polu bitwy są mojego malowania. Ważnym elementem była kadzikowa rzeka, przecinająca pole bitwy. Debiutowały dwa pierwsze odcinki mojej rzeki (m.in. element  wyspą).
Celem dla wojsk francuskich było zaatakowanie brytyjczyków i zadanie im jak największych strat (5 pkt), zniszczenie kolonistów (3 pkt) oraz spalenie obu miasteczek namiotowych (po  1 pkt). Brytyjczycy dostawali te same punkty, ale za uratowanie wojsk i namiotów.
Ja dowodziłem dwoma licznymi oddziałami regularnej piechoty (2x12 plus 2 oficerów) oraz oddziałem marines (12 plus oficer). Jani dostał 18 Indian, Kadzik początkowo miał oddział marines na mojej prawej flance, a Tomek kilka (chyba 3 jednostki) marines. Po jakimś czasie dostaliśmy posiłki (Kadzik i Jani) w postaci dalszych Indian i marines. Niestety los zdecydował, że posiłki weszły na naszym lewym skrzydle, przez co było zbyt daleko do namiotów.  
Przeciwnicy mieli bodajże 4 jednostki regularnej piechoty, pożyczone lekkie działo usadowione w umocnieniach oraz niezliczone jednostki lekkiej piechoty i osadników, z których część miała broń. Mi przyszło tradycyjnie walczyć z Noskiem, choć obrywałem także od armaty, którą kierował Yori i od jednego z oddziałów Yoriowych hajlandersów.
Atak rozpoczął Jani, który ochoczo ruszył do przodu i raz po raz nadziewał się na salwy szkockich górali. Jeden z jego oddziałów (ten z łukami) został zniesiony. Udało się mu jednak rozbić silny oddział lekkiej piechoty, który strzegł skrajnej pozycji na prawym skrzydle angielskim. To dawało pewne szanse na przełamanie i zagrożenie osadników. Niestety Anglicy i Szkoci strzelali dość celnie i raz po raz Indianie i marines Tomka w centrum byli odpierani i mieli problem z przekroczeniem rzeki. Co ją przeszli, to musieli odskakiwać lub uciekać do tyłu. W wymianie ognia starty ponosili także Anglicy i Szkoci.
Na skrajnym odcinku naszego prawego skrzydła Kadzik dowodził oddziałem marines, który w krwawych walkach zadał duże straty Noskowi (jego lekkiej piechocie). W efekcie tych walk oddział Kadzika ulotnił się, ale Noskowi z 2 oddziałów pozostało po 1 żołnierzu.  Moi marines sforsowali rzekę, ale dostali się pod ogień Szkotów i armaty. Ponosili straty, ale dzielnie trwali, skupiając na sobie ogień. Moi regularni po ostrzeliwaniu się z Noskiem na dalekim zasięgu także sforsowali rzekę. Wcześniej jednak, dzięki dobremu rzutowi rozbili jeden oddział regularnej piechoty, potem także i lekkiej piechoty. Lewe skrzydło angielskie było mocno osłabione. Niestety bak naszych ruchliwych jednostek spowodował, że nie można było podejść do namiotów. Moi marines absorbowali armatę i Szkotów i ponosili strarty, a regularna piechota do ruchliwych i manewrowyh nie należy. Gdyby Kadzik wszedł z posiłkami właśnie w bok Noska, pewnie wygrana byłaby nasza.
Kadzik ruszył na naszym lewym skrzydle, mocno dając się we znaki Yoriemu, Tomek ruszył swoich marines, ale pechowo nadział się na salwę Szkotów i musiał uciekać. Jani szalał Indianami, Anglicy przekroczyli próg strat i dostali do talii kartę morale. W tym momencie musieli przyspieszyć odwrót. Dzięki poświęceniu Szkotów (silny 12 figurkowy oddział) wycofali osadników, ale Szkoci zostali wybici chyba co do jednego. Nosek się wycofał pod osłonę wyjątkowo skutecznej dzisiaj armaty. Mój konny dowódca wykonał śmiałą szarżę wycinając samodzielnie 2 oddziały (każdy z ich liczył po 1 figurce, ale co oddział, to oddział). Po pewnym czasie osaczony, zginął, ale zadając straty kolejnemu noskowemu oddziałowi.
Ponieważ nie udało się nam spalić namiotów i osadnicy doszli w dobrej liczbie do fortu, starcie zakończyło się remisem.
Bitwa była świetna, najfajniejsza z dotychczas granych. Na tak wielki teren musimy jednak dorobić trochę więcej elementów. Dzięki chłopaki za grę. Mariusz, dzięki za fort. Vive la France.

Nie wszystkie zdjęcia są dobre, ale chciałem, żebyście mieli pogląd na wielkość pola bitwy. Zdjęcia robine przez Yoriego będą na pewno lepsze i uzupełnią moją relację.

W oddali nasze centrum - marines Tomka, widok od strony milicji Yoriego.


W tle reduta z armatą, na pierwszym planie koloniści i Szkoci.


Lekka piechota Yoriego, która została szybko wybita przez Indian Janiego.


Lewe skrzydło Noska.


Centrum Yoriego i Tomka.


Fort Ligonier.


Marines Tomka na zbliżeniu, wychodzą z lasu w kierunku rzeki.


Hajlandersi Yoriego.


Moi regularni przygotowyją się do forsowania rzeki.


Nosek się broni.



Moi marines w trakcie przeprawy.


Indiane Janiego w natarciu zajęli wyspę.


Marines na drugim brzegu ...


skupili uwagę Szkotów.


Koloniści i lekka piechota się broni, cywile odchodzą w kierunku fortu.




Kora, córka Siwych Włosów oczekuje na wynik stacia.


Z palisady miała taki oto widok:


Widok na kolonistów i Prawe skrzydło Yoriego.


Ciężkie walki w centrum:



Posiłki Kadzika.


Trochę panoramek:





Przerzedzone linie Noska.


Tomek forsuje rzekę.



Ja też.




Szarża Janiego



Przegrupowanie w zbożu:


Marines przyczajeni do ataku na Szkotów, nie przypuszczali co ich czeka - karta "British regulars"


Brytyjska karta i salwa prosto w gębę.



Artyleria w trakcie walki zmieniała pozycje.



Zwycięskie, choć już przetrzebione linie regularnej piechoty.


Szarża konnego dowódcy:



Gdzie jest colonel Nosek - w odwrocie!


Tomek w natarciu:




Także Szkoci odeszli, koloniści już przy forcie. Koniec bitwy.