środa, 21 października 2015

Siedmiogrodzcy dowódcy - Az Erdélyi parancsnokok

Pierwsza dwójka siedmiogrodzkich dowódców. Będzie mi ich trochę potrzeba do całej dywizji. Ci mają sztandary dla jazdy zaciężnej. A seregem két első parancsnoki talp. Kell majd még hozza legalább egy tucat. A zaszlók alapján mondhatom, hogy ezek a fizetett lovasságnak parancsnokai lesznek.




środa, 14 października 2015

Kolejni Francuzi z Redoubta - Következő Franciák Redoubttól

Ta trójka piechurów z Redoubt Enterprises ma w zamyśle stanowić załogę fortu, który nazwałem skromnie na swoją i Janiego cześć Mount Saint Jean Martin. Dlatego też są pomalowani w inne kolory, niż dotychczasowe figurki mojej regularnej piechoty. Kto wie, może kiedyś rozwinę swe siły regularne do kolejnego dużego oddziału? Az a három figura a kis erőd legénysége lesz. Redoubt Enterprises terméke. Lehet hogy jövőben tovább fejlesztem a reguláris gyalogságot és ez lesz a következő egységnek a magja. 
 






sobota, 10 października 2015

Jazda komitacka (3) - Vármegyei lovasság-Főúri bandériumok (3)

Wpisy ostatnio są monotematyczne, ale bonusem dla wytrwałych jest zdjęcie całego bloku jazdy komitackiej. W kupie wygladają dużo lepiej niż w rozbicu na poszczególne chorągwie. Vármegyei lovasságnak-Főúri bandériumoknak szánt utolsó beírása. A végén egy bonusz kép - az egész had. Így még jobban néznek ki. Remélem nektek is tetszenek.











piątek, 2 października 2015

Niepołomice 2015

(foto: Wargamer)
 
Serdecznie dziękuję za spotkanie wszystkim grającym oraz ekipie Wargamera. Osobne dla Jaremy, mojego partnera z dywizji oraz szanownych przeciwników - Sztaziego, Ordyńca, Pznr i Cichego.

Pierwszą bitwę grałem ze Sztazim. Nie mogłem zagrać tym co chciałem (podjazdem bojowym), bo brakowało nam figurek lekkiej jazdy zaciężnej i musiałem grać podjazdem rabunkowym. Mordercza walka i z trudem wywalczony remis, dzięki dobremu losowaniu scenariusza – walka patroli. Jaremie poszło gorzej z Lubelakiem i przegrał.

Pierwszą dywizję zagraliśmy z Ordyńcem. Pomysłem Jaremy była próba złamania najsilniejszymi jednostkami pułku głównego – piechoty, gęsto naszpikowanej pikami. Z niewiadomych nam względów Ordyniec nie obsadził wioski, którą miał pod nosem, tylko ustawił się obok. Terenem kluczowym był mały domek na naszym lewym skrzydle, obsadzony przez trójkę dragonów, ale szczęśliwie bez żadnego terenu przed.

Zaatakowaliśmy jazdą zaciężną w środek pikinierów, a jazda nadworna wyszła przez pustą wioskę na ich tyły i zmasakrowała muszkieterów. Poświęciliśmy za to lekką jazdę z pułku zaciężnego, która wystawiła się na salwę z 12 kości.

Bohaterem okazali się piesi hajducy, którzy częściowo zajęli wioskę, a częściowo zaszarżowali od frontu i flanki pułk rajtarski i go zniszczyli. Potem skutecznie atakowali domek. Ordyniec twardo się bronił. Duże szkody ponosiliśmy od dział, głównie 12-funtówki. Nasze pułki się łamały od strat, ale w końcu po 5 turze na polu bitwy zostaliśmy tylko my.

Druga bitwa była z Cichym i Pnzr, którzy prowadzili kozaków wspartych tatarami. Zabrakło mam niestety czasu, Przy jednej turze dłużej, wynik dla nas byłby zupełnie przesądzony (wyszlibyśmy na pewno za krawędź, a złamałby się pewnie pułk główny). A tak bitwa zakończyła się remisem, choć z powodu błędu w liczeniu punktów zwycięstwa zaliczono nam zwycięstwo taktyczne. Cichy i Pznr mieli szczęście na efektach (spanikowane nasze 3 pułki i dużego pecha na straty w zwiadzie – spadło chyba z 10 podstawek ordyńco-kazindzi-plastunów), mimo przerzutów.