Pierwsze moje pojazdy dla armii francuskiej na rok 1940. Pluton Somua S35, skala 1:72, firma Heller. Sklejenie tych czołgów to udręka. Dużo elementów niestety bardzo słabo spasowanych, zwłaszcza dno wanny kadłuba. Gdyby nie podstawkowanie, modele pewnie by się rozleciały, bo dna w zasadzie nie ma. Elementy były bardzo mocno zwichrowane i nie można było ich prawidłowo skleić z resztą kadłuba. Bolce do mocowania wież są bardzo krótkie i będą wymagały wydłużenia, bo wieżyczki ciągle spadają w transporcie. Po skończeniu modele są jednak bardzo fajne, trenowałem też na nich francuski kamuflaż. Każdy czołg otrzymał imię: Pati, Moni i Marti. Łatwiej będzie mi pisać AAR-y używając nazw własnych czołgów. Koleżanki też są zadowolone - nikt jeszcze nie nazywał czołgów, nawet plastikowych, od ich nicków.
Superb!
OdpowiedzUsuńVery good french tanks!
OdpowiedzUsuń:-)
Podziwiam, że się Tobie chciało walczyć z tymi modelami. Ja bym zakupił sobie modele z s-models. Chociaż efekt końcowy twoich czołgów jest naprawdę bardzo zachęcający.
OdpowiedzUsuńU nas S-model pojawił się w zapowiedziach jak te już skleiłem. Cóż, będę miał 5 Somua.
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie pomalowane.
OdpowiedzUsuńJa sięgnąłem po prepainty Amercomu.
Są też świetne żywiczne Early War Miniatures.
Dzięki za miłe słowo. Te dwa z S-Model zrobię w innym kamuflażu.
UsuńHeller niestety lubi wydać coś bardzo niezmontowywalnego. Dobrze tez unikać ich figurek.... (właściwie to nie ich figurki tylko podróbki konkurencji). Bardzo mi się podoba pomysł z nazwami czołgów :D Rewelacja. Same czołgi też rewelacja :)
OdpowiedzUsuńMam ten czołg. I z tego co pamiętam składał się nie źle...
OdpowiedzUsuń