Dalszy ciąg świąteczno-feriowych zmagań z Janim. Ponownie zagraliśmy w Muszkiety i Tomahawki w obronę wioski, z tym, że zmieniliśmy układ terenów. Ponownie atakowali Indianie, a niewielkie oddziały regularnej piechoty i marines broniły kolonistów budujących fort.
Przegrupowanie przed walką i dojście na pozycje dogodne do obrony.
Rzut oka na teren przyszłej bitwy.
Indianie zakradali się wykorzystując lasy.
Dowodził nimi Siedząca Sowa.
Wojsko broniło się w oparciu o ogrodzenie.
A Indianie wykorzystywali każdą osłonę, aby podejść bliżej.
Indanie byli jednak szybsi, zaszli piechurów z flanki pod osłoną zboża.
Przy życiu pozostał tylko dzielny oficer, który ofiarnie się bronił. Strzałem z pistoletu zabił przeciwnika, czym zmusił Indian do ucieczki.
Kontratak marines był nieskuteczny i zaowocował rozbiciem tej jednostki.
Ostatni oddział Indian doszedł do kolonistów i uczynił masakrę. Indianie górą.
Nice report with splendid pictures and minis, a colorful battle!
OdpowiedzUsuń