Po niemalże rocznej przerwie udało się nam rozegrać wielką bitwę, na kilkaset figurek, w Muszkiety i Tomahawki. Grało nas ośmiu, nie licząc Mistrza Gry - Kadzika oraz Janiego, który wpadł na 2 godziny. Bitwa była na tyle duża i absorbująca, że niestety nie jestem w stanie przekazać jakiejś spójnej relacji, bo nie miałem czasu ani możliwości na śledzenie przebiegu na naszym lewym skrzydle, a w centrum tyle o ile. Zdjęcie przedstawia moje siły, czekające na brytyjski atak.
Z tajnych zadań wynikało, że Francuzi mają zadać bardzo wysokie straty wojskom angielskim, zniszczyć zapasy, a sprzymierzeni z nimi Indianie, wyjść poza brytyjską krawędź. Z kolei Anglicy mieli wyprzeć Francuzów z wioski oraz utrzymać strażnicę - mój mały fort. Dodatkowo, każdy z graczy miał własne "małe" zadania. Na zdjęciu skraj prawego skrzydła francuskiego - jednostka specjalna z figurką AWu.
Nasze, francuskie skrzydło, składało się z trzonu regularnej piechoty (25 figurek), wspartego 12 marines, 6 Indianami, 5 spieszonej jazdy oraz oddziałem komandosów (6) dowodzonych przez figurkę AWu. To były moje siły, więc dobrze je pamiętam. Przeciwnicy zgromadzili na przeciw mnie 50 regularnej piechoty, 12 rangersów i 6 Indian.
Tu z kolei centrum przeciwników, część sił Drapiego.
Jak wyżej, widać fragment brytyjskiej strażnicy, obsadzanej przez Noska (to znaczy jego wojska, bo do fortu sam Nosek by się nie zmieścił).
Widok na większą część pola bitwy, na pierwszym planie strażnica.
Moja spieszona jazda - przyjęła na siebie pierwsze salwy prawie 50 figurek i w większości została wybita przy pierwszej karcie regularnych wojsk angielskich.
Centrum naszych sił zajmował Tomek i jego marines oraz koloniści w kościele. Tu część jego sił na pozycjach wyjściowych.
"Gruba czerwona linia" wchodzi do walki.
Przetrzebiona spieszona jazda.
Po lewej stronie moja doborowa jednostka. Straciła 1 figurkę, zabijając bardzo wielu, chyba z 15 lub więcej - widocznych tu Indian i rangersów oraz brytyjskich grenadierów i Szkotów.
Natarcie Tomka i chyba Witkowych Indian, w centrum naszego ugrupowania.
Tylu moich marines (z 12) pozostało po ataku na bagnety i tomahawki.
Przed morderczym ostrzałem piechoty Noska i Yoriego, jedna z moich jednostek szukała schronienia za domem. Bitwy jednak nie przeżyła.
Przeciwnicy z bliska. Robią wrażenie.
Mordercze zmagania Tomka, Drapiego i Witka w centrum ...
a także Seebara i Yoriego na naszym skrajnym lewym skrzydle.
Z perspektywy figurki.
Miś gryzzli (nowy mój nabytek) tym razem tylko się przyglądał. Nikogo nie zeżarł.
Forward boys!
Wiem, że domek przechodził z rąk do rąk. Tomek grał wyjątkowo ofensywnie. Drapi stracił wszystkie swoje figurki chyba po drugiej rundzie.
Yori z Sebą także się wyżynali.
Domek i skraj lasu opanowany.
Brytyjski atak.
Yori musiał skierować Szkotów na marines Tomka, ale wystawił się przy tym na szalone salwy moich regularnych i posiłków - 12 francuskich grenadierów.
Jednostka specjalna AWu wykonała ponad metrowy przemarsz, bowiem Brytyjczycy odpuścili atak na swoim skrajnym lewym skrzydle, co pozwoliło dokonać mi przerzutu wojsk.
Dowódca jazdy - zginął od salwy wroga.
Marines w lesie.
Udało mi się uchwycić atak "ostatniego Mohikanina" na marines Seby. To była ostatnia figurka brytyjskich Indian.
Najbardziej pechową jednostką Noska byli grenadierzy. Dwa razy nic nie trafili, a potem sami zostali wybyci fartownym ostrzałem z dwóch stron.
Trudne manewry regularnej piechoty. Na jedną kolejkę nawet złamałem linię.
Posiłki - jednostka grenadierów francuskich.
Widać pogrom Szkotów na polu i posiekaną piechotę brytyjską. Gdzie się podziała dumna czerwona linia z początku gry?
Druga jednostka Szkotów, mimo, iż postrzelana, rozbiła marines Tomka, we wspaniałej szarzy na bagnety.
Bitwa zakończyła się remisem ze wskazaniem na Francuzów. Anglicy nie zdobyli wioski, komando AWu zabiło restę figurek brytyjskich w jej granicach. Brytyjczycy ciągnęli kartę morale turę wcześniej niż Francuzi. Utrzymali jednak strażnicę. Nasi Indianie wyszli odpowiednią ilością figurek poza angielską krawędź. Ponadto zniszczyliśmy 6 z 10 zestawów zapasów. Ja miałem uchronić regularnych od ucieczki lub zniszczenia, ale się to nie udało. Straciłem jeden z dwóch 12 figurkowych oddziałów oraz małe, 3 figurkowe komando.
Bitwa wspaniała, epicka, terenów, przeszkadzajek mamy coraz więcej, co chyba zresztą widać. I na koniec: Vive la France!
Excellent battle report and pictures! Great game table and excellent painted figures!
OdpowiedzUsuńGreetings
Peter
The area of the battle was very large. I could not keep track of developments at the other end of the table, or even in the center. We had more than 400 figures, the battle was very bloody and extremely exciting.
OdpowiedzUsuńWonderful terrain and beautiful figures, a very nice report!
OdpowiedzUsuńŚwietny raport i doskonałe zdjęcia 😊 Czekam na kolejną rozgrywkę 😊
OdpowiedzUsuńRewelacja - ten system strasznie mnie przyciąga a jeszcze jak się ogląda takie makiety i modele to chyba nie ma wyjścia ...trzeba kiedyś zagrać.
OdpowiedzUsuń