Szkoła się skończyła i mamy ferie - możemy więc z Janim pograć wieczorami. Nie mamy jednak figurek Brytyjczyków i musimy sobie jakoś radzić. Ale i tak możemy wystawić dwie armie po jakieś 150 punktów. W tym scenariuszu Jani atakował 18 Indianami (z czego 6 z łukami), a wszyscy byli krwiożerczymi wojownikami. Słabiej strzelali, ale lepiej walczyli wręcz. Dowodził nimi zdrajca - francuski oficer, który przeszedł na stronę wroga. Francuzi mieli 6 regularnych piechurów z oficerem, 8 marines i 8 kolonistów, bez broni palnej ale z WW na 5+.
Marines zajęli pozycje w obozie, regularni przed fortem, a osadnicy za nim.
Indianie nadchodzili z zachodu, musięli pokonać jednak rzekę.
Pole bitwy z lotu ptaka.
Jani - wódz indiański.
Marines zaczęli przegrupowanie na lewe skrzydło.
Jeden z oddziałów Indian ruszył przesmykiem między lasami i nadział się na salwę regularnych - dwóch Indian zginęło, a reszta wycofała się.
To właśnie ta salwa.
Niestety Indianie strzelali lepiej. Najpierw padł jeden Francuz,
potem aż czterech na raz i po teście morale straciłem całą jednostkę.
Do walki weszli marines, ale nie strzelali tego dnia szczególnie celnie. Indianie zaczęli przekraczać rzekę.
Tu spotkała ich niespodzianka - aby nie dać rozbić po rzucie tomahawkami, settlersi sami zaatakowali. Zadałem 3 trafienia, których Jani nie wybronił. Sam otrzymałem 5 trafień, ale 3 z nich wybroniłem i wygrałem walkę. Indianie uciekali.
Niestety marines zostali zdziesiątkowani ostrzałem, a następnie walką wręcz w lesie.
Indianie pierwsi ciagnęli kartę morale, ale o dziwo pozostali na polu.
Kolejnego ataku moi osadnicy już nie przeżyli i bitwę przegrałem.
Love these minis, especially the civilians...and Happy New Year!
OdpowiedzUsuń