Ogłaszam koniec lata – przynajmniej na blogu.
Lato w pogodzie niech trwa nadal – przypomina mi Węgry, gdzie do listopada
można było jeździć na rowerze i chodzić w samej marynarce. Latam prawie w ogóle
nie malowałem ani nie zajamowałem się modelarstwem. Tak już mam. W związku z
tym nie miałem też za bardzo co wrzucać na bloga. W trakcie wakacji mieliśmy z Janim męski
wyjazd – daliśmy odpocząć Kasi, ruszyliśmy do przyjaciół na Węgry na rowery.
Ale nie mogło zabraknąć Ogniem i Mieczem. Udało się nam spotkać z Bélą w Budapeszcie w Klubie Cantina. Rozegraliśmy
dwie bitwy podjazdowe – Béla po raz pierwszy poprowadził do boju swoich Szwedów,
bardzo zgrabnie pomalowanych. My graliśmy jak zwykle tataro-turkami (Hadży
Girejem) lub zwykłym podjazdem tatarskim. Raz udało się wygrać, raz przegrać,
ale najważniejsze że udało się dobrze pobawić i po roku spotkać z Bélą.
Dziękuję za spotkanie i wspólnie spędzony czas.
Vége a nyárnak, legalább
a blogon. Őszi nyár hogy tartson még egy kicsit. Emlékeztet a magyar őszre,
mikor novemberig tudtam biciklizni és zakóban járni. Nyáron sose szoktam festeni,
modellezni se. Azért nem volt mit beletenni a blogra. Nyáron Janival kimentünk
Magyarországra – nálunk bevált a férfi kirándulás. Kasia akkor tud kipihenni
magát. Főleg bicikliztünk, de belefért egy Tűzzel-Vassal csatanap. Sikerült
Bélával találkozni Cantina Klubban. Két csatát sikerült lejátszani, Béla először
(legalább ellenem) a svédjét vezette. Nagyon szépek. Janival, ahogy szakás,
tatár-török portyát vezettünk. Egyszer nyertünk, egyszer kikaptunk, de nagyon
jól mulattunk és a legfontosabb, hogy egy év után sikerült Bélával találkozni.
Köszi a játékot. Béla.