Zagraliśmy z Davidem drugą część kampanii. Tym razem musiałem zaatakować, zdobyć i utrzymać karawanseraj, otoczony solidnym murem. Hassan (David) miał w niej dwie jednostki - lekką piechotę i doskonałych łuczników. Reszta jego sił wchodziła w trzeciej turze. Ja miałem na obrzeżach planszy wszystkie swoje siły. Harald, mój wódz, w poprzedniej bitwie został ranny i teraz nie brał udziału w walce.
Powyżej moja bizantyjska piechota, poniżej widok na prawie całe pole bitwy. Widać w lesie moich pielgrzymów, którzy tradycyjnie po pierwszych stratach od ostrzału uciekli.
Ruszyłem do ataku bez zwłoki, na szczęście przez 4 tury zdawałem wszystkie testy aktywacji.
Moja lekka piechota miała także łuczników i kuszników - mogła strzelać i robiła to skutecznie. Od razu odpędziła arabską lekką piechotę od muru i zmusiła do odwrotu.
Karawanseraj był już w moim zasięgu. Jazda osłaniała go od lewego skrzydła, lekka piechota odganiała ostrzałem obrońców, a kompanii Haralda podchodzili pod bramę.
Los chciał, ża na moim prawym skrzydle ponownie spotkali się bizantyjscy piechurzy i fanatyczni wojownicy Hassana. Starcie było krwawe, ale to moja jednostka wycofała się uporządkowana, a szyki fanatyków się zmieszały.
Lekka piechota Hassana ciągle ponosiła straty, wikingowie wchodzili na dziedziniec, po odrzuceniu łuczników, którzy wyjątkowo dzielnie stawili im czoła w walce wręcz.
Moja średnia jazda tym razem dzielnie sobie poczynała, biorąc na cel lekką jazdę Arabów. Aż nadciągnął sam Hassan.
Moje siły już zajęły karawanseraj.
Bizantyjczyczy, dzięki kontrszarży pokonali jednak w starciu jednostkę Hassana.
Do seraju zbliżała się ostatnia jednostka Davida - kolejna lekka jazda.
Mimo, że moi wikngowie uciekli po starciu z fanatykami, to udało mi się utrzymać seraj - dzięki dobrej postawie mojej jazdy i lekkiej piechoty. U Davida wyjatkowo dobrze strzelali łucznicy - spowodowali ucieczkę moich bizantyjczyków. Karawanseraj jednak utrzymałem mając na koniec lekką przewagę ilościową. Była to jedna z najfajniejszych bitew jakie do tej pory rozegralismy z Davidem. Epicka, pełna zwrotów i emocjonująca aż do ostatniego rzutu kośćmi.