Skończyłem malowanie rajtarów. Będą pasowali zarówno do Swedów jak i Polaków (oczywiście z innym dowódcą). Podstawka dowódcy ma dwóch chorążych. Zauważyłem to jakoś dopiero jak byli już zapodkładowani. Dorobienie trębaczowi wuwuzeli przerastało moje umiejętności, dostał więc do łapy wczesną odmianę pepeszy. Itt a rajtárok. Direkt nem irom, hogy svéd rajtárok, mert lehetnek akár lengyel seregben is, csak más parancsnokkal. A dobozban hiányzott nekem a trombitás, viszont kaptom két zászlóst. Mivel a trombitát nem tudtam megcsinálni, kezébe kapott egy karabélyt.
I na koniec karakol oraz zdjęcie rodzinne oddziału wydzielonego. És egy karakol valamint családi fénykép a svéd portyáról.
Marcinie, używałeś lampy do zdjęć? Żółty na koletach i zielony na strojach wyglądają bardzo jasno, zastanawiam się czy to kwestia farby czy (jak sądzę) lampy właśnie?
OdpowiedzUsuńSzkocja pozdrawia Węgry :)
Nie, zdjęcia robię bez lampy, bo wówczas są bardzo mocno prześwietlone. Natomiast dobór oświetlenia jest ponad moje siły. Zwyczajowo daję mocne światło z góry (zwykły żyrandol) plus zazwyczaj jedną, a czasami dwie lampy stojące, ale zawieszone dość nisko nad figurkami. To może powodować przebarwienia na żółto, a także że niektóre elementy będą się jednak trochę świeciły. Ale prawda jest też taka, że lubię jasne figurki i ostatnio daję jasne podkłady - biały lub szary. Na samym końcu, po rozjaśnieniu przecieram figurkę bardzo suchym pędzlem z resztką białej farby. Na żywo fajnie to łapie takie kolory jak zielony i niebieski oraz czarny (na koniach). Kolety są faktycznie jasne - to valejo jasny piasek cieniowany inkiem sepia i ponownie rozjaśniany tym samym. Na żywo dają wrażenie dość młodej, nie zużytej skóry. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń