Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muskets and Tomahawks. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Muskets and Tomahawks. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 czerwca 2020

M&T - szturm na fort


Jeszcze w czasach izolacji i przymusowego pobytu w domu zagraliśmy z Janim w M&T pierwszą edycję. Ponieważ cały czas nie mam też figurek Brytyjczyków, a zamówieni prowincjonalsi-rojaliści jeszcze do mnie nie dotarli, zwyczajowo zagraliśmy atak na fort.


Skromne siły Francuzów, głównie spieszonej jazdy, koloniści i kilku żołnierzy regularnej piechoty, odpierało szturm Indian i traperów-degeneratów.


Gra jak zwykle była krwawa, dynamiczna i pełna zwrotów akcji. Tym razem Indiane zostali przepędzeni dzięki zupełnie niezłym rzutom francuskim.














środa, 1 czerwca 2016

Proszę Państwa, oto miś - Tessék, itt a medve


Tak ze dwa lata temu, bohaterem jednej z naszych gier został „niedźwiedź”. Była to losowa karta, która spowodowała, że oddział Indian Yoriego został przetrzebiony i zmuszony do ucieczki przez dzikie zwierzę. Od tamtej pory „polowałem” na misia, który wielkością i kształtem przypominałby niedźwiedzia grizzly. Po dwóch latach znalazłem takowego w pudle z zabawkami dziecięcymi Janiego. Miś został przemalowany i zapodstawkowany. Co prawda teraz nikogo nie zażarł, ale dumnie paradował po lesie. Może kiedyś znozu przesądzi o wyniku jakiejś bitwy? Kb. 2 évvel ezelőtt az egyik csatának hőse medve lett. Ez egy random event kártya volt. A kihúzása következtében, a kulcsfontosságú erdőből elmenekültek az indiánok, ráadásul 2 figurát veszítve. Azóta kerestem egy medve figurát, ami elmenne a 28 mm figurák között. Sikerült is régi Jani játék figurát megtalálni, ami át lett festve és betalpazva. A legújabb csatában a medve most senkit nem ette meg, csak büszkén járkált az erdőben. De talán még valamikor megint egy csata hőse lesz?





poniedziałek, 9 maja 2016

Bitwa o wieś i fort - Csata a faluért és kis erődért


Po niemalże rocznej przerwie udało się nam rozegrać wielką bitwę, na kilkaset figurek, w Muszkiety i Tomahawki. Grało nas ośmiu, nie licząc Mistrza Gry - Kadzika oraz Janiego, który wpadł na 2 godziny. Bitwa była na tyle duża i absorbująca, że niestety nie jestem w stanie przekazać jakiejś spójnej relacji, bo nie miałem czasu ani możliwości na śledzenie przebiegu na naszym lewym skrzydle, a w centrum tyle o ile. Zdjęcie przedstawia moje siły, czekające na brytyjski atak.


Z tajnych zadań wynikało, że Francuzi mają zadać bardzo wysokie straty wojskom angielskim, zniszczyć zapasy, a sprzymierzeni z nimi Indianie, wyjść poza brytyjską krawędź. Z kolei Anglicy mieli wyprzeć Francuzów z wioski oraz utrzymać strażnicę - mój mały fort. Dodatkowo, każdy z graczy miał własne "małe" zadania. Na zdjęciu skraj prawego skrzydła francuskiego - jednostka specjalna z figurką AWu.


Nasze, francuskie skrzydło, składało się z trzonu regularnej piechoty (25 figurek), wspartego 12 marines, 6 Indianami, 5 spieszonej jazdy oraz oddziałem komandosów (6) dowodzonych przez figurkę AWu. To były moje siły, więc dobrze je pamiętam. Przeciwnicy zgromadzili na przeciw mnie 50 regularnej piechoty, 12 rangersów i  6 Indian.
 

Tu z kolei centrum przeciwników, część sił Drapiego.

 
Jak wyżej, widać fragment brytyjskiej strażnicy, obsadzanej przez Noska (to znaczy jego wojska, bo do fortu sam Nosek by się nie zmieścił).


Widok na większą część pola bitwy, na pierwszym planie strażnica.


Moja spieszona jazda - przyjęła na siebie pierwsze salwy prawie 50 figurek i w większości została wybita przy pierwszej karcie regularnych wojsk angielskich.


Centrum naszych sił zajmował Tomek i jego marines oraz koloniści w kościele. Tu część jego sił na pozycjach wyjściowych.


"Gruba czerwona linia" wchodzi do walki.


Przetrzebiona spieszona jazda.


Po lewej stronie moja doborowa jednostka. Straciła 1 figurkę, zabijając bardzo wielu, chyba z  15 lub więcej - widocznych tu Indian i rangersów oraz brytyjskich grenadierów i Szkotów.


Natarcie Tomka i chyba Witkowych Indian, w centrum naszego ugrupowania.


Tylu moich marines (z 12) pozostało po ataku na bagnety i tomahawki.


Przed morderczym ostrzałem piechoty Noska i Yoriego, jedna z moich jednostek szukała schronienia za domem. Bitwy jednak nie przeżyła.


Przeciwnicy z bliska. Robią wrażenie.



Mordercze zmagania Tomka, Drapiego i Witka w centrum ...


a także Seebara i Yoriego na naszym skrajnym lewym skrzydle.


Z perspektywy figurki.


Miś gryzzli (nowy mój nabytek) tym razem tylko się przyglądał. Nikogo nie zeżarł.


Forward boys!


Wiem, że domek przechodził z rąk do rąk. Tomek grał wyjątkowo ofensywnie. Drapi stracił wszystkie swoje figurki chyba po drugiej rundzie.


Yori z Sebą także się wyżynali.


Domek i skraj lasu opanowany.


Brytyjski atak.


Yori musiał skierować Szkotów na marines Tomka, ale wystawił się przy tym na szalone salwy moich regularnych i posiłków - 12 francuskich grenadierów.


Jednostka specjalna AWu wykonała ponad metrowy przemarsz, bowiem Brytyjczycy odpuścili atak na swoim skrajnym lewym skrzydle, co pozwoliło dokonać mi przerzutu wojsk.


Dowódca jazdy - zginął od salwy wroga.


Marines w lesie.
 

Udało  mi się uchwycić atak "ostatniego Mohikanina" na marines Seby. To była ostatnia figurka brytyjskich Indian.


Najbardziej pechową jednostką Noska byli grenadierzy. Dwa razy nic nie trafili, a potem sami zostali wybyci fartownym ostrzałem z dwóch stron.


Trudne manewry regularnej piechoty. Na jedną kolejkę nawet złamałem linię.


Posiłki - jednostka grenadierów francuskich.


Widać pogrom Szkotów na polu i posiekaną piechotę brytyjską. Gdzie się podziała dumna czerwona linia z początku gry?


Druga jednostka Szkotów, mimo, iż postrzelana, rozbiła marines Tomka, we wspaniałej szarzy na bagnety.
 
Bitwa zakończyła się remisem ze wskazaniem na Francuzów. Anglicy nie zdobyli wioski, komando AWu zabiło restę figurek brytyjskich w jej granicach. Brytyjczycy ciągnęli kartę morale turę wcześniej niż Francuzi. Utrzymali jednak strażnicę. Nasi Indianie wyszli odpowiednią ilością figurek poza angielską krawędź. Ponadto zniszczyliśmy 6 z 10 zestawów zapasów. Ja miałem uchronić regularnych od ucieczki lub zniszczenia, ale się to nie udało. Straciłem jeden z dwóch 12 figurkowych oddziałów oraz małe, 3 figurkowe komando.
 
Bitwa wspaniała, epicka, terenów, przeszkadzajek mamy coraz więcej, co chyba zresztą widać. I na koniec: Vive la France!